Dlaczago warto pisać o zniszczonych butach syna? Czy przekwitanie to dobry temat na wiersz? I czy przyglądając się sobie można dostrzec uniwersalne prawdy? O tym rozmawiali wczoraj goście pierwszego dnia 6. Festiwalu Miłosza.
„Zaczynając od moich ulic” – pod takim hasłem odbywa się tegoroczna edycja Festiwalu Miłosza. Organizatorzy imprezy literacką podróż zaczęli od ulic najbliższych, położonych zaraz za południową granicą. Bohaterem pierwszego festiwalowego spotkania był bowiem Czech – Petr Hruška. Krytycy o jego wierszach, stworzonych z fragmentów codziennych rozmów, zapisków i e‑maili, piszą że są surowe i naturalistyczne. On sam mówi, że dla niego są przede wszystkim sposobem na oswajanie świata i kluczem do jego tajemnic. „Są poeci, którzy potrafią pisać o dużych sprawach. Ja tego nie umiem. Nie wiem, jak pisać o polityce, wojnie, czy kryzysie, piszę więc o zniszczonych butach mojego syna” – mówił poeta podczas wczorajszego spotkania. „Jestem jednak przekonany, że jeśli pisze się dobrze, a jednocześnie uważnie przygląda się samemu sobie, można dotrzeć do sfer uniwersalnych, bliskich każdemu człowiekowi”.
Do jeszcze głębszych warstw prywatności w swojej poezji sięga Antjie Krog. Ta pochodząca z RPA poetka pierwszy utwór opublikowała będąc w liceum i od razu wywołała skandal mocnym sprzeciwem wobec polityki apartheidu. Dziś Krog ma 65 lat i nie przestaje szokować. Pisze m.in. o tych aspektach fizyczności kobiet, które powszechnie są uważane za wstydliwe: przekwitaniu, przemijaniu urody, niedołęstwie. „Temat kobiecości od wieków jest pomijany przez mężczyzn – poetów. Miłość, śmierć, religia – oto, co jest dla nich ważne” – mówiła Krog podczas spotkania z czytelnikami. „Kobiety, nawet gdy podejmują te tematy, piszą o nich w zupełnie inny sposób, osadzając wielkie problemy w ludzkiej skali”.
Słowa poetów zostały dopełnione przez refleksje teoretyków. W czasie debaty „Czy możliwe są jeszcze języki intymne?” Dorota Kozicka, Zbigniew Mikołejko i Zbigniew Libera zastanawiali się, jaką rolę pełni dzisiaj intymność. Dla Kozickiej jest ona dziś towarem – o czym świadczą świetnie sprzedające się biografie gwiazd, moda na coaching czy poradniki psychologiczne, dla Mikołejki – sferą, która pozwala oswoić świat, dla Libiery zaś fizycznością, tym co dzieje się za zamkniętymi drzwiami łazienek i sypialni.
Szerszą perspektywę festiwalowym rozważaniom nadał prof. Tadeusz Sławek, który w wykładzie Miłosz Lecture zinterpretował hasło przewodnie tegorocznej edycji. Profesor zwrócił uwagę, że ulicą Miłosza, który przedstawiał się jako „dziedzic gotyckich katedr i barokowych kościołów”, była po prostu Europa. Może więc „Zaczynając od moich ulic” w zamyśle poety jest zachętą do refleksji nad kondycją i kierunkami rozwoju naszego kontynentu?
Pierwszy dzień festiwalu to nie tylko wykłady i spotkania, ale również zajęcia praktyczne. Najmłodsi, pod okiem Anny Kaszuby-Dębskiej uczyli się wczoraj typografii. Starszym zaś Justyna Sobolewska i Michał Nogaś od rana wyjaśniali zawiłości (tak ekonomiczne i formalne, jak i towarzyskie) zawodu krytyka literackiego.
Na dobranoc najmłodsi wysłuchali Czytanek przed zachodem słońca, w wykonaniu prezydenta Jacka Majchrowskiego. Starsi zaś mogli zakończyć dzień poetyckim performansem w Cafe Szafe i koncertem zespołu Julia i Nieprzyjemni, na którym artyści premierowo wyśpiewali utwory z płyty „Wojaczek”.