fbpx

Strzelać pasówką, albo czego uczą ojcowie przyszłych pisarzy

Futbol i seks wieńczyły tegoroczny Festiwal Conrada. Ale wcześniej Reykjavik na kilka godzin przeniósł się do Krakowa.

Mimo faktycznej odległości stolica Islandii i dawna stolica Polski ostatnio bardzo się zbliżyły. Wszystko za sprawą wspólnego literackiego projektu. Teraz, gdy Kraków dołączył do prestiżowego grona Miast Literatury UNESCO, do którego należał już wcześniej Reykjavik, ta współpraca może być jeszcze ściślejsza. Jak to może wyglądać w praktyce mogliśmy zobaczyć wczoraj podczas cyklu spotkań Popołudnie w Reykjaviku.

Najpierw Yrsa Sigurdardóttir, autorka bestsellerowych kryminałów, mówiła o tym, jak łączyć zarobkowe zajęcie (w jej przypadku jest to etat inżyniera) z pisaniem.  – Musiałam ostatnio ograniczyć czas przeznaczony na swoją zwyczajną pracę. Teraz zajmuje mi ona około 70 proc. czasu. Reszta to już tworzenie książek – mówiła z inżynierską precyzją autorka. Najpopularniejsza bohaterka kryminałów Sigurdardóttir, Thora, jest prawniczką. Zanim jednak islandzka pisarka powołała ją do życia, powstawały książki dla dzieci. – Bycie cały czas zabawnym okazało się męczące. Postanowiłam spróbować czegoś nowego – mówiła autorka Statku śmierci. Sigurdardóttir dopytywana o „cielesne życie” swojej bohaterki Thory odpowiadała, że nie mogła umieszczać scen erotycznych w książkach, bo… – …Reykjavik to małe miasto. Tutaj wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą.

Drugi gość z Reykjaviku – Hallgrímur Helgason – przyjechał do Polski, aby opowiadać o wydanej właśnie powieści Kobieta w 1000°C. Książka powstała na kanwie wspomnień córki pierwszego prezydenta Islandii. W rodzimym kraju pisarza powieść wywołała ogólnonarodową dyskusję. Sposób, w jaki Helgason opowiedział o losach kobiety, skłaniał do refleksji, czy rzeczywiście w literaturze wszystko wolno. – Ludzie wyrzuceni poza społeczeństwo to ważny temat dla literatury. A dla mnie na pewno ciekawszy niż podążanie za losami szczęśliwej rodziny, która zbiera się do wspaniałej wyprawy nad Morze Bałtyckie, gdy jest piękna pogoda itd. itp.

Wśród festiwalowych gości ostatniego dnia festiwalu nie zabrakło również największego gentlemana polskiego kryminału, czyli Marka Krajewskiego. Wygłosił on wykład otwarty na temat swojego warsztatu. Ale czytelnicy wykorzystali obecność pisarza, by spytać, czy… Ebi powróci. Wtajemniczonym zdradzimy: nic nie zostało jeszcze przesądzone.

Festiwal zamykały wieczorne spotkania poświęcone futbolowi i seksowi. Oczywiście wszystko w literackich ramach. W rozmowie o piłce nożnej Marek Bieńczyk wspominał swojego ojca. – Miał wstęp do loży VIPowskiej. A może po prostu umiał się wkręcić? Nie wiem. Ale chodziliśmy bardzo często na stadion. I to on nauczył mnie strzelać pasówką – mówił Bieńczyk. Pisarz i eseista wspomniał, że opowieść o chłopcu zabieranym na boisko przez ojca jest typową dla tego regionu – Europy Środkowo-Wschodniej. Michał Okoński mówił, że to zachowanie jak najbardziej uniwersalne. – A przy okazji: ciekawe jest, że na tym właśnie poziomie, poziomie stadionu, mężczyźni potrafią się dotknąć czy nawet przytulić. Kulturowo mężczyźni przecież nie umieją ze sobą blisko przebywać – zwracał uwagę Okoński.

Późnym wieczorem w trakcie ostatniego dnia festiwalu wśród publiczności festiwalowej wyczuwało się wciąż podniecenie. Bohaterem spotkania był zresztą Katullus, którego zbiór ukazał się właśnie nakładem wydawnictwa Homini w nowym przekładzie Grzegorza Franczaka.

Wpisz szukaną frazę: