fbpx

Drugi dzień jubileuszu Ryszarda Krynickiego rozpoczęło spotkanie z ludźmi, którzy zazwyczaj są niewidoczni, ale bez których to autor jest niewidoczny (w innych krajach). Uczestnikami spotkania prowadzonego przez Magdę Heydel byli więc tłumacze poezji Ryszarda Krynickiego na języki: włoski (Francesca Fornari), angielski (Clare Cavanagh), niemiecki (Renate Schmidgall), rosyjski (Anatol Roitman), hiszpański oraz kataloński (Abel Murcia Soriano i Xavier Farré Vidal).

Rozmowę o tłumaczeniach wypadałoby zacząć od tego, czym owo tłumaczenie jest. I tu ilu gości, tyle opinii: dla Renate Schmidgall to pisanie tekstów cudzych, dla Xaviera Farré to sposób rozszerzania granic własnej kultury przez wprowadzanie doń głosów, których tam nie ma, dla Franceskji Fornari to głęboka egzegeza tekstu oryginalnego, dla Abela Murcii Soriano to miejsce spotkania – nie tylko z obcym, ale i ze swoim. Anatol Roitman natomiast, odnosząc się do tytułu panelu, stwierdził, że tłumaczenie jest dla niego powietrzem, którym oddycha. Ale powietrze nie jest jedynym żywiołem, o którym była mowa. Jest nim bowiem także język – ale nie jest to żywioł, z którym tłumacz walczy. On się mu poddaje.

Tłumacze opowiedzieli również o swoim pierwszym spotkaniu z twórczością Krynickiego. Clare Cavanagh przyznała, że pierwszy raz czytała je na studiach. Niewiele wtedy rozumiała, bo dopiero zaczęła uczyć się języka polskiego – ale już wtedy czuła, że jest w tych wierszach magia, tajemnica. I to właśnie zachowanie tej magii jest największym wyzwaniem. Bo tłumacz nic nie zmienia, zmieniając wszystko.

Tematem kolejnego spotkania, którego uczestnikami byli Ryszard Krynicki, Marian Stala i Paweł Próchniak, była książka-zamiar, czyli „Haiku”, nowa publikacja poety, istniejąca na razie jedynie w planach. Stała się ona pretekstem do opowieści o zbliżeniach kultury polskiej z kulturą polską, które wcale nie są nowym zjawiskiem. Jak wyjaśnił profesor Stala, zaczęło się od młodopolskiego dotknięcia kultury japońskiej, obejmującego trzy dziedziny: drzeworyt, teatr oraz – w najmniejszym stopniu – literaturę. Jako że Ryszard Krynicki, jak sam kiedyś przyznał, jest „ostatnim poetą Młodej Polski”, u niego było podobnie: zaczęło się od drzeworytów, które nieodmiennie go fascynują. Później zainteresował się pojedynczymi tłumaczeniami haiku; napisał nawet kilka wierszy miłosnych w tym stylu, te jednak – jak twierdzi, szczęśliwie – zaginęły. Później starał się unikać tej formy. A wszystko dlatego, że stała się w Polsce modna (modę tę zapoczątkował Czesław Miłosz w latach dziewięćdziesiątych i doszło do tego, że Marian Stala jako redaktor działu kulturalnego Tygodnika Powszechnego otrzymał kiedyś od jakiegoś autora kilkaset haiku z zapewnieniem, że ma ich jeszcze tysiąc osiemset, wszystkie na motywach biblijnych). Tymczasem dla Ryszarda Krynickiego pisanie haiku to rzecz niesłychanie wstydliwa, prywatna.

Podczas spotkania nie obyło się oczywiście bez lektury kilku haiku – zarówno autorstwa mistrzów Krynickiego, czyli Bashō i Issy, jak i samego Krynickiego.

Ostatnie z wczorajszych spotkań było nie tyle panelem dyskusyjnym, ile rozmową dwójki przyjaciół, człowieka publicznego z człowiekiem prywatnym: Adama Michnika z Ryszardem Krynickim. Punktem wyjścia do rozmowy o związkach poezji i polityki stał się oczywiście rok 1968. I choć obaj panowie reprezentują dwa różne światy, zgadzają się w jednym: poezja Nowej Fali była wówczas poezją moralnego niepokoju, wyrazem solidarności z ludźmi prześladowanymi przez władzę, świadectwem emocji generacji. Poeci – między innymi Ryszard Krynicki, Adam Zagajewski, Stanisław Barańczak, Ewa Lipska – potrafili bowiem wyrazić słowami to, czego nie potrafili wyrazić buntujący się młodzi ludzie. Nie była to jednak poezja polityczna, bo poeci nie uprawiali przecież polityki – tyle że ich twórczość odgrywała istotną rolę polityczną, polemizując z językiem władzy i broniąc własnej poetyki. Dziś poezja nie musi tego robić. Owszem, pojawiają się wiersze polityczne, ale według Ryszarda Krynickiego komentowanie polityki nie jest współcześnie zadaniem poezji – to rola wolnych (już) mediów. Kodą tej rozmowy – którą zresztą ładnie podsumował Adam Michnik: Jeśli chodzi o bogactwa naturalne, to nie mamy złota ani nafty, ale mamy wybitnych poetów – stały się wiersze czytane w kontekście politycznym.

Przed nami finałowy dzień jubileuszu Ryszarda Krynickiego. A jak lepiej uczcić poetę, niż czytając wiersze? O godz. 17.00 w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej MANGGHA (u. M. Konopnickiej 26) rozpocznie się wieczór poetycki, w którym wezmą udział: Marcin Baran, Wojciech Bonowicz, Julia Hartwig, Jerzy Kronhold, Ryszard Krynicki, Ewa Lipska, Bronisław Maj, Leszek Aleksander Moczulski, Marcin Sendecki, Krzysztof Siwczyk, Andrzej Sosnowski, Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki i Adam Zagajewski. Spotkanie poprowadzą Adam Michnik i Paweł Próchniak.

Bądźcie z nami, by posłuchać, zachwycić się i uhonorować poetę!

Fot. Max Bruno Pflegel

Wpisz szukaną frazę: