fbpx

Poezja, która przekracza granice

Ostatni dzień festiwalu Miłosza rozpoczął się poetycką majówką w jednym z najpiękniejszych ogrodów Krakowa – w domu Józefa Mehoffera, a zakończył wędrówką palcem po mapie, a raczej po Atlasie Estremo.

W ogrodzie Mehoffera poeci nie tylko czytali swoje wiersze, ale odpowiadali na trudne pytania Pauliny Małochleb – gdzie w poezji leży granica intymności i jak istotnym narzędziem w tworzeniu jest kosz na śmieci. To nie było lukrowane spotkanie – twórcy przyznawali się do niepewności, niszczenia wierszy, a Klara Nowakowska wyznała, że chciała nawet wycofać książkę z konkursu im. Jacka Bierezina, który później… wygrała.

Granica intymności była również istotnym tematem w dyskusji Joanny Zach z autorką książki Miłosz w Krakowie Agnieszką Kosińską, redaktorem naczelnym wydawnictwa Znak Jerzym Illgiem oraz tłumaczem Ireneuszem Kanią. Agnieszka Kosińska przez wiele lat była asystentką Noblisty i opiekunką domu Miłoszów – przyznała, że dzięki prowadzeniu kalendarza poety, wciąż może przywołać poszczególne dni z życia autora „Księgi Olśnień”, także te najtrudniejsze – ostatnie w życiu Miłosza.

Pochodzący z tak bliskiej Miłoszowi Litwy Korneljus Platelis w rozmowie z Marcinem Hamkało zwierzył się, do czego przydaje się w poezji wykształcenie inżynierskie i kim tak naprawdę jest pęknięta waza, od której wziął tytuł jego tomik. Dodał też, że poezja była łatwiejszym rozwiązaniem, gdy konieczne było posługiwanie się językiem ezopowym, by przemycić prawdę tuż pod czujnym okiem cenzury.

Litewski poeta podkreślił, że dla niego najciekawszą możliwością, jaką daje poezja jest dopisanie nowych kontekstów do historii, które miały miejsce w rzeczywistości.

Również Jurij Andruchowycz, jeden z najważniejszych ukraińskich twórców, przyznał, że poświęcił wiele utworów postaciom, które znał z miejskich legend. Doktor Dudka, Pani Kapitanowa ożywają pomiędzy wersami twórczości Ukraińca, który przygląda się swoim bohaterom z schulzowską czułością.

Edward Pasewicz stwierdził, że to Andruchowycz, autor m.in. Piosenek dla martwego koguta w pełni realizuje postulat, o którym pisał Czesław Miłosz w Księdze Olśnień – jego poezja i działalność w ramach grupy Bu-Ba-Bu pomogły rozmontować system komunistyczny na Ukrainie. Dziś w obliczu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, Andruchowycz również aktywnie działa na rzecz swojego kraju.

W koncercie wieńczącym Festiwal Miłosza razem z wrocławskim zespołem Karbido, Andruchowycz zabrał nas w podróż nie tylko po Ukrainie – Atlas Estremo to wędrówka przez miasta całego świata, przeglądające się w lustrze fantasmagorii. Ta droga pełna magnetycznych wizji, ale też niepokoju, który czai się gdzieś na Wschodzie. Andruchowycz i Karbido pociągnęli za struny sentymentów i dotarli do miejsc, których nie znajdziecie w przewodnikach po Moskwie, Nowym Jorku czy Drohobyczu.

Choć czwarta edycja Festiwalu Miłosza dobiega końca, święto poezji w Krakowie tak naprawdę nigdy się nie kończy – wystarczy śledzić działania Krakowskiego Biura Festiwalowego i Fundacji Miasto Literatury.

Wpisz szukaną frazę: