fbpx

10 czerwca w ramach 6. Festiwalu Miłosza odbył się wyjątkowy Spacer literacki. Wędrowaliśmy po Krakowie śladami Czesława Miłosza z Andrzejem Franaszkiem, literaturoznawcą, krytykiem literackim, redaktorem „Tygodnika Powszechnego” i autorem biografii Czesława Miłosza (Miłosz. Biografia, Wydawnictwo Znak, 2011). Rozpoczęliśmy od wykładu w Pawilonie Wyspiańskiego, a zakończyliśmy na wizycie w mieszkaniu Czesława Miłosza przy ul. Bogusławskiego. Andrzej Franaszek przybliżył uczestnikom postać noblisty nie tylko w oparciu o swoją pracę biograficzną, ale też znajomość samego poety. Opowieściom gościa specjalnego, jakim był prof. Stanisław Fiut, towarzyszyły dyskusje m.in. o bogatym księgozbiorze Miłosza i znajdujących się w mieszkaniu fotografiach.

Zainteresowanych udziałem w kolejnym spacerze „Piosenka poetycka” w dniu 24 czerwca zachęcamy do rezerwacji miejsc. Więcej informacji tutaj.

Kraków Miasto Literatury UNESCO zaprasza na nowy cykl spotkań stworzony specjalnie dla amatorów pisarstwa. Gośćmi cyklu “Jak zaczynałem?” są nagradzani pisarze i pisarki, którzy opowiedzą o pierwszych krokach na rynku wydawniczym. Jak wydali swój pierwszy tekst? Jak szukali motywacji i ćwiczyli warsztat? Jakie porady mają dla początkujących pisarzy?

Pierwszym gościem cyklu będzie Łukasz Orbitowski, autor m.in. “Innej duszy” i “Horror Show”. Spotkanie poprowadzi Maria Kula.

Skąd pomysł na spotkanie?

Często zapomina się, że znani pisarze również mieli trudne początki na rynku wydawniczym. Nawiązywanie pierwszych kontaktów, czytanie pierwszej negatywnej recenzji czy po prostu mozolne szukanie wydawcy, który łaskawym okiem spojrzałby na nieznanego debiutanta to nie tylko problemy obecnie debiutujących literatów. Wśród początkujących pisarzy zapatrzonych w tych, którzy odnieśli sukces, panuje przekonanie, że jeśli ich pierwsze próby literackie nie są genialne, to nie ma sensu próbować dalej.

Spotkania mają na celu pokazać, że pisanie to warsztat; rzemiosło, którego trzeba się nauczyć, a potem rozwijać i szkolić. W trakcie rozmowy z Łukaszem Orbitowskim pojawią się pytania o jego początki na rynku wydawniczym – o pierwsze teksty, o pierwsze błędy, o ćwiczenia, które pozwoliły mu rozwinąć warsztat, o szukanie motywacji do dalszego pisania czy o łączenie pisania z pracą zarobkową.

Rozmowa ma być „listą wskazówek” dla początkującego pisarza – gotowymi radami, które można natychmiast wdrożyć w swoje twórcze życie. Rozmowy mają też na celu motywować – bo wreszcie dowiemy się, że pisanie to nie wyłącznie talent, z którym się rodzi, ale także ciężla praca.

W trakcie spotkania Łukasz Orbitowski poprowadzi też ćwiczenie dla publiczności dotyczące jego pisarskiej specjalizacji – każdy będzie miał więc szansę wypróbować od razu wskazówki i napisać tekst.

Pomysłodawczynią cyklu i prowadzącą spotkania jest Maria Kula.

Jak zaczynałem? #1 Spotkanie z Łukaszem Orbitowskim

28 czerwca, godz. 18.00-19.30
Księgarnia De Revolutionibus
Organizator: Kraków Miasto Literatury UNESCO, Księgarnia pod Globusem

Dołącz do wydarzenia na Facebooku!

 

Łukasz Orbitowski | Maria Kula

Łukasz Orbitowski | Maria Kula

 

Łukasz Orbitowski (1977) – prozaik, krytyk, publicysta. Jest laureatem Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska” 2012. Debiutował w 1999 zbiorem opowiadań Złe Wybrzeża. Proza Orbitowskiego określana jest jako literatura grozy, fantastyczna, horror, współcześnie zaś coraz wyraźniej akcentuje wątki realistyczne, małej codzienności i popkultury. Jest autorem bloga orbitowski.pl, a od 2016 r. na antenie TVP Kultura prowadzi program Dezerterzy. Autor wielu zbiorów opowiadań fantastycznych (m. in. Wigilijne psy, Tracę ciepło, Nadchodzi, Rękopis znaleziony w gardle) oraz nagradzanych powieści (Tracę ciepło, Święty Wrocław, Widma, Szczęśliwa ziemia, Inna dusza). Jako felietonista związany był m. in. z „Nową Fantastyką”, „Przekrojem”, „Lampą”, „Mówią Wieki”, „Gazetą Wyborczą”. Dwukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike” i raz do Nagrody Literackiej Gdynia, w 2016 roku otrzymał Paszport „Polityki” za powieść „Inna dusza”.

Maria Kula – redaktorka. Pracuje indywidualnie z autorami, od 2014 roku prowadzi warsztaty i kursy pisania oraz Szkołę Pisania Powieści według autorskiego programu, a od niedawna także Klub Pisarski Online. Uważa, że pisania można się nauczyć jak każdej innej umiejętności. Promuje pisanie i czytanie także za pomocą serii artykułów o pisaniu oraz licznych wydarzeń o twórczości. Od 2016 roku współpracuje z Krakowem Miastem Literatury Unesco, m.in. tworząc cykl warsztatów z pisarzami, nad którym czuwa merytorycznie. Kocha kawę, morze i czytanie na hamaku.

www.mariakula.com

Siri Hustvedt, Agneta Pleijel, Achille Mbembe, Adam Hochschild, Wojciech Brzoska, Maria Dąbrowska, a także Frédéric Boyer i Serge Bloch – to pierwsi potwierdzeni goście tegorocznej edycji Festiwalu Conrada (23-29 października, Kraków). Temat przewodni – Niepokój – czerpie swoją nazwę z tomu Josepha Conrada zatytułowanego Tales of Unrest.

 „Przekład tego tytułu na Opowieści niepokojące nie jest zadowalający” – tłumaczy dyrektor artystyczny festiwalu prof. Michał Paweł Markowski. „Są to raczej doniesienia z krainy niepokoju, które nie tyle są niepokojące, co niepokój próbują diagnozować, opowiedzieć, przybliżyć, zinterpretować, zorientować nas w narastającym chaosie informacyjnym. Podobnie i my: chcemy rozmawiać o współczesnych niepokojach na świecie, o niespokojnych ruchach jednostek i zbiorowości, o gwałtownych emocjach, domagających się rozładowania i lękach dotyczących niejasnej przyszłości, która, jak sto lat temu, wczasach Conrada, zaczyna już roztaczać swój czarny cień nad nami”.

Niepokój to pojęcie, które odsyła do różnych doświadczeń, jego sens zmienia się w zależności od kontekstu i zmusza nas do ciągłej pracy interpretacyjnej. Żeby tę różnorodność zaprezentować czytelniczkom i czytelnikom, każdemu z festiwalowych dni przypisaliśmy inną emocję, która w ten czy inny sposób łączy się z niepokojem. Są to odpowiednio: Lęk (Fear), Gniew (Anger), Nadzieja (Hope), Wrogość (Hostility), Upokorzenie (Humiliation), Duma (Pride), Godność (Dignity).

„Człowiek staje się niespokojny gdy się czegoś boi, gdy traci poczucie bezpieczeństwa, gdy ktoś go upokarza, gdy wpada w gniew” – mówi prof. Markowski. „Ale opuszcza też strefę spokoju gdy ma nadzieję na lepsze życie, gdy duma i godność nie pozwalają mu zgodzić się z jakimś stanem rzeczy, z czyjąś postawą, z jakąś polityką, gdy wytrzymałość została napięta nad miarę. Niepokój jest tyleż niefortunny (gdy powoduje dyskomfort), co pożądany (jako zachęta do działania). Niepokój umieszcza się na „linii cienia”, między tym, jak jest, a tym jak mogłoby być, albo między tym jak być nie powinno, a tym, jak być musi. Rzadko kiedy jednak niepokój jest poczuciem jednostkowym, nie mającym żadnego związku z życiem innych. Wręcz przeciwnie: wszystkie niepokojące emocje odnoszą się do wspólnego życia, które opisuje literatura i którego omówieniem, każdego roku zajmuje się Festiwal Conrada”.

Tradycyjnie już, na festiwalu gościć będą zarówno autorzy doskonale znani polskim czytelnikom, jak i uznani na świecie twórcy, o których – jesteśmy przekonani – będzie głośno w Polsce jeszcze w tym roku.

Siri Hustvedt (ur. 1955) jest amerykańską pisarką, eseistką i poetką. Urodziła się w Minnesocie, ale jako nastolatka uczęszczała do szkoły w Bergen w Norwegii, skąd pochodzi część jej rodziny. Na studnia wróciła USA, gdzie w 1977 zdobyła dyplom z historii (St. Olaf College, Minnesota), a dziewięć lat później uzyskała tytuł doktora na Uniwersytecie Columbia. Jej debiutancki tom opowiadań „Na oślep” ukazał się w 1992 (polskie wydanie 1999, przeł. Krzysztof Obłucki). Jako eseistka zajmuje się przede wszystkim malarstwem i sztukami wizualnymi, ale często podejmuje też problemy z pogranicza psychologii, filozofii i neurologii. Proza Hustvedt była tłumaczona na 30 języków – w Polsce ukazało się w sumie szczęść jej książek. Poza debiutem są to: „Oczarowanie Lily Dahl” (2000, przeł. Magdalena Słysz), „Co kochałem” (2006, przeł. Renata Gorczyńska), „Amerykańskie smutki” (2011, przeł. Wojsław Brydak), „Lato bez mężczyzn” (2014, przeł. Joanna Hryniewska) oraz „Świat w płomieniach” (2017, przeł. Jerzy Kozłowski). Jej ostatnia powieść była nominowana do Nagrody Bookera.

Achille Mbembe (ur. 1957 w Kamerunie) wykłada historię i nauki polityczne na uniwersytecie Witwatersrand w Johannesburgu (RPA) oraz na wydziale literatury francuskojęzycznej Duke University (USA). Zajmuje się przede wszystkim krytyką postkolonialną, nadając jej nowy wymiar – wskazuje podobieństwa między sytuacją krajów postkolonialnych oraz zachodnich demokracji. Idee Mbembego są przedmiotem komentarzy filozoficznych i politycznych, a także stanowią inspirację dla artystów, kuratorów i krytyków sztuki najnowszej. Jego książki tłumaczone są na wiele języków. Do najważniejszych należą: „De la postcolonie” (2000) (O Postkolonii), „Critique de la raison nègre” (2013) (Krytyka czarnego rozumu), „Sortir de la grande nuit: Essai sur l’Afrique décolonisée” (2010) (Wyjść z wielkiej nocy: esej o Afryce zdekolonizowanej) i „Polityka wrogości” (2016) (Politiques de l’inimitié).

Adam Hochschild (ur. 1942) jest amerykańskim pisarzem, dziennikarzem, historykiem i wykładowcą, absolwentem Harvardu w dziedzinie literatury i historii. Od czasów studenckich angażuje się w działalność na rzecz obrony praw człowieka. Jest jednym z założycieli pisma „Mother Jones”, stale współpracuje m.in. z „The New Yorker”, „Harper’s Magazine” oraz „The New York Review of Books”. Trzy z jego ośmiu książek ukazały się dotychczas po polsku: „Duch króla Leopolda. Opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce” (2012), „Pogrzebać kajdany. Wizjonerzy i buntownicy w walce o zniesienie niewolnictwa” (2016) oraz „Lustro o północy. Śladami wielkiego Treku” (2016). Laureat m.in. złotego medalu przyznawanego przez jury Kalifornijskiej Nagrody Książkowej, nagrody Amerykańskiego PEN Clubu dla najlepszej książki z zakresu literatury faktu, Pokojowaej Nagrodey Literackiej Dayton oraz przyznawanej przez Amerykańskie Stowarzyszenie Historyków Nagrody im. Theodore’a Roosevelta i Woodrow Wilsona za całokształt twórczości. Od 2014 r. jest członkiem Amerykańskiej Akademii Sztuki i Nauki.

Frédéric Boyer (ur. 1961) – francuski pisarz, tłumacz, znawca Biblii, autor wierszy, opowiadań, esejów i tłumaczeń. Przekładał m.in. dzieła św. Augustyna i Szekspira. Jako kierownik literacki wydawnictwa Bayard kierował pracami nad nowym tłumaczeniem Biblii na język francuski, dokonanym przez wybitnych biblistów i pisarzy współczesnych. Wraz z Sergem Blochem stworzył także obrazkową wersję Starego i Nowego Testamentu wydanej w Polsce nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry.

Serge Bloch (ur. 1956) – francuski grafik, ilustrator i autor książek obrazkowych. Tworzył projekty graficzne i ilustracje dla wielu czasopism dziecięcych, a jego rysunki ukazują się w prasie francuskiej, japońskiej i amerykańskiej (m.in. „The Washington Post”, „The New York Times”, „The Boston Globe”). Od dwudziestu lat jest kierownikiem artystycznym wydawnictwa Bayard Jeunesse. Jego rysunki są proste i oszczędne, a jednocześnie subtelne i pełne humoru. Wraz z Frédériciem Boyerem stworzył obrazkową wersję Biblii.

Agneta Pleijel (ur. 1940) – szwedzka prozaiczka, poetka, dramatopisarka, tłumaczka. Studiowała filozofię, literaturoznawstwo i antropologię, zajmowała się także krytyką literacką. Wraz z mężem, dziennikarzem polskiego pochodzenia Maciejem Zarembą-Bielawskim, przełożyła na szwedzki wiersze Zbigniewa Herberta. W latach 1988-90 była szefem szwedzkiego PEN Clubu. W Polsce ukazały się cztery jej powieści: „Kto zważa na wiatr” (1999, przeł. Halina Thylwe), „Zima w Sztokholmie” (2000, przeł. Grażyna Wąsowicz-Ludvigsson), „Lord Nevermore” (2003, przeł. Iwona Jędrzejewska) oraz „Wróżba” (2016, przeł. Justyna Czechowska).

Maria Dąbrowska – działaczka społeczna, pedagog, założycielka fundacji „Zmiana”. Zajmuje się m.in. resocjalizacją przez czytanie oraz dostarczaniem książek do więzień.

Wojciech Brzoska (ur. 1978) – poeta i muzyk, współzałożyciel zespołu Brzoska i Gawroński. Absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim. Debiutował w 2000 roku tomikiem „Blisko coraz dalej”. Ma na swoim koncie 7 książek poetyckich (ostatnio wydał zbiór „W każdym momencie, na przyjście i odejście”, 2015) oraz 2 płyty. Swoje utwory publikował między innymi w „Tygodniku Powszechnym”, „Odrze”, „Przekroju” i „Czasie Kultury”. Był redaktorem Magazynu Literackiego „Kursywa”, a także redaktorem działu poezja w „ArtPAPIERZE”. Od lat zajmuje się propagowaniem kultury wśród osób przebywających w więzieniu.

Więcej o Festiwalu Conrada: www.conradfestival.com

Komiks Kościsko Karola „KaeRela” Kalinowskiego (Kultura Gniewu) zdobywcą Nagrody im. Ferdynanda Wspaniałego dla Najlepszej Polskiej Książki dla Dzieci 2016. Nagroda Czytelników dla Barbary Caillot-Dubus i Aleksandry Karkowskiej za Na Giewont się patrzy (Oficyna Wydawnicza Oryginały).

Kościsko, to wciągający komiks, który straszy tam gdzie straszyć powinien i śmieszy tam gdzie ma być zabawnie. Traktuje czytelnika poważnie, nie poucza, a jednak jest to mądra książką o ważnych rzeczach, którą czytać mogą i mali i duzi – podkreślił w laudacji Szymon Kloska, członek Kapituły Konkursu.

Karol „KaeRel” Kalinowski odebrał statuetkę Ferdynanda Wspaniałego oraz nagrodę pieniężną w wysokości 10 tysięcy złotych z rąk wiceprezydenta Krakowa Andrzej Kuliga.

Czytelnicy zadecydowali, że Nagroda Czytelników im. Ferdynanda Wspaniałego trafi do rąk Barbary Caillot-Dubus i Aleksandry Karkowskiej za Na Giewont się patrzy. Wręczająca nagrodę Agnieszka Karp-Szymańska przyznała, że przewaga głosów była miażdżąca.

Niedzielna Gala Nagrody im. Ferdynanda Wspaniałego oraz towarzyszący jej koncert Budyń Julka Tuwima w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” były ostatnimi wydarzeniami Festiwalu Literatury dla Dzieci 2017 w Krakowie i ostatnimi wydarzeniami jego wiosennej edycji. Jesienna odsłona już w październiku w Poznaniu.

Nagroda dla Najlepszej Polskiej Książki dla Dzieci towarzyszy Festiwalowi Literatury dla Dzieci od początku jego istnienia, ale w 2017 roku zmieniła formułę. Od tego roku nosi imię Ferdynanda Wspaniałego. Jej fundatorem jest Krakowskie Biuro Festiwalowe, operator programu Kraków Miasto Literatury UNESCO. O jej przyznaniu decyduje Kapituła Konkursu w składzie: Barbara Gawryluk, Marta Lipczyńska-Gil, Joanna Olech, Małgorzata Węgrzecka raz Rada Programowa Festiwalu Literatury dla Dzieci. Natomiast laureat Nagrody Czytelników im. Ferdynanda Wspaniałego wybierany jest w głosowaniu internetowym.

Więcej informacji na temat Nagrody im. Ferdynanda Wspaniałego: tutaj. Wydarzenie odbywa się pod patronatem oraz we współpracy z Krakowskim Biurem Festiwalowym. Więcej informacji na stronie: fldd.pl oraz na Facebooku.

„Byłoby dobrze, gdyby o książkach poetyckich dyskutowało się nie tylko wtedy, kiedy dostają one nagrody” – mówił w ostatnim dniu Festiwalu Marcin Sendecki, laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Bo w Polsce mamy naprawdę świetną poezję. 

„W” jak Warszawa. Albo jak wspomnienie. Może jak widoki. Za ten tomik o najkrótszym z możliwych tytule, Marcin Sendecki otrzymał w sobotni wieczór jedną z najważniejszych polskich nagród poetyckich – Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. W niedzielny ranek zaś spotkał się z czytelnikami w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka, oddział Muzeum Narodowego w Krakowie – tegorocznym Centrum Festiwalowym.

Było to jego drugie spotkanie, bo pierwszy raz o „W” opowiadał w sobotę, kiedy jeszcze nie wiedział, że jego zbiór został uznany za najlepszą książkę poetycką minionego roku. „Chciałbym powiedzieć, że moja książka nie zmieniła się od wczoraj, nie jest ani lepsza ani gorsza. I, z całym szacunkiem dla tego nagrodowego przemysłu, byłoby dobrze, gdyby o książkach poetyckich dyskutowało się nie tylko wtedy, kiedy dostają one nagrody” – mówił. Bo w Polsce mamy naprawdę świetną poezję. Sam Sendecki w niedzielny poranek o „W” opowiadał niewiele, w końcu jej treść i sens wyjaśniał już na poprzednim spotkaniu. Więcej było mowy o warsztacie i dzisiejszej sytuacji poety. „Zapewniam państwa, że pisanie ma sens. Niedawno napisałem krytyczną recenzję jakiegoś kryminału. I co? I skreślono mnie z jury pewnego konkursu. Ktoś więc to moje pisanie jednak czyta i co więcej, uznaje je za znaczące” – mówił z właściwym sobie humorem.

Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej wystąpił w doborowym towarzystwie. Po południu z czytelnikami spotkał się wybitny polski poeta, eseista, prozaik, nauczyciel akademicki i tłumacz literatury pięknej – Adam Zagajewski. Ostatniego dnia Festiwalu, publiczność spotkała się również z dwiema poetkami, które wyraźnie wyróżniają się na tle swoich pokoleń, tworząc wrażliwą, pełną kunsztownych form poezję. Laureatką Nagrody Literackiej Miasta Warszawy – Anną Piwkowską, a także pochodzącą z Krakowa poetką, felietonistką i redaktorką, jedną z założycielek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – Ewą Lipską.

W ostatni dzień Festiwalu oddano też głos tym, którzy każdego dnia wzbogacają polskojęzyczną literaturę ‑ tłumaczom, a raczej, jak sami o sobie mówią: autorom tłumaczeń. „My stwarzamy, a nie tylko odtwarzamy teksty. Ja myślę o sobie jako pisarzu, pisarzu języka polskiego”. – mówił Jerzy Koch, specjalista od języka afrikaans. „Rola tłumacza jest trochę taka jak zadanie dyrygenta. On nie tylko zarządza orkiestrą, ale niejako stwarza utwór na nowo”. Oprócz Jerzego Kocha w debacie translatorskiej uczestniczyli też: Justyna Czechowska (język szwedzki) i Agata Hołobut (język angielski). Wszyscy paneliści, choć tłumaczą z różnych języków, zgodnie twierdzą, że są szczęściarzami. „Ilu ludzi robi to, co lubi? Promil? Ja jestem więc częścią tego promilu” – mówiła Justyna Czechowska. „Tłumacz to ktoś, kto może w nieskończoność czytać teksty. I nie są to teksty, których się nie lubi, ale zachwycająca literatura” – dodaje Czechowska.

Końcówka Festiwalu nie oznaczała mniejszej intensywności wydarzeń. Oprócz spotkań z autorami i tłumaczami na miłośników literatury czekały m.in. czytanie poezji na placu Marii Magdaleny w ramach programu OFF Miłosz i wieczorny koncert Pablopavo i Ludziki, którzy zagrali utwory z najnowszej płyty Ladinola, a dla uczestników Festiwalu przygotowali szczególną niespodziankę wykonując „Piosenkę” Czesława Miłosza. Uhonorowano też najlepszego pisarza tworzącego dla dzieci. Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego otrzymał Karol Kalinowski za książkę „Kościsko” – opowieść o dość tajemniczym miasteczku, w którym ojciec i synek próbują na nowo ułożyć sobie życie.

Ci, którzy nie zdążyli tego zrobić przez dotychczasowe festiwalowe dni, mogli zobaczyć spektakl „Po wygnaniu” w Teatrze Nowym Proxima, którego scenariusz powstał na podstawie utworów Czesława Miłosza. Reżyser przedstawienia, Tomasz Cyz, nie stara się na siłę budować historii z niepowiązanych ze sobą wierszy. Wybiera z nich jeden motyw- miłość z wszystkimi jej odmianami: zakochaniem, pożądaniem, zazdrością, wypaleniem i pozwala aktorom mówić językiem noblisty. Wszystko dzieje się bardzo blisko widza, przy minimalistycznych dekoracjach, niemal bez muzyki i operowania światłem. Bo po co fajerwerki, kiedy wszyscy wiemy, jaka jest miłość. Spokojny, pełen szacunku hołd dla twórczości Miłosza.

„Dobra książka może polegać na tym, że nie wiadomo o co w niej chodzi. Zła książka może polegać na tym, że nie wiadomo o co w niej chodzi” – czytał wczoraj jeden ze swoich wierszy Marcin Sendecki. Jego ostatnią książkę – „W” jury konkursu im. Wisławy Szymborskiej uznało za najlepszy tom poezji 2016 roku przyznając wczoraj Sendeckiemu nagrodę imienia noblistki.

Pod „W” kryje się Warszawa. A raczej to, co zostało z niej w pamięci Sendeckiego. Poeta w nagrodzonym tomiku bada bowiem swoją zdolność do magazynowania i odtwarzania obrazów z przeszłości. – To książka o trudnym do opisania wrażeniu osuwania się świata, usuwania się z pamięci istotnych kiedyś zdarzeń” – mówiła podczas laudacji Joanna Orska, przewodnicząca kapituły konkursu. „Rytm zdań Sendeckiego, w których zostają zamknięte jak w błysku flesza obrazki, stanowi wysiłek upamiętnienia, czego to nie było pewnego razu w Warszawie”. Autor oprócz statuetki otrzymał 100 tys. zł. Ciekawe, czy kiedy kilka godzin wcześniej Sendecki rozmawiał z czytelnikami podczas spotkania autorskiego w Centrum Festiwalowym, spodziewał się, że ten dzień będzie miał tak radosny finał…

A dzień był to długi. Poetycki maraton tym razem zaczął się od warsztatów translatorskich dla adeptów sztuki przekładu poetyckiego. Uczestnicy od rana wgryzali się w wiersze festiwalowych gości, odkrywając, że nad znaczeniem kilku wersów można debatować godzinami, nigdy nie ustalając ostatecznej wersji ich przekładu.

O tym jak głęboko można wnikać w tekst, przekonali się też uczestnicy warsztatów krytyki literackiej, które podsumowali w rozmowie prowadzonej przez Marcina Wilka Paulina Małochleb, Michał Nogaś i Justyna Sobolewska. Jak się okazuje, dziś największym problemem recenzentów jest to, że ich teksty często nie znajdują odbiorców. – Nie było w powojennej historii Polski tak szerokiej i wielowątkowej krytyki literackiej jak dziś – mówiła podczas dyskusji Paulina Małochleb. – Jednak w czasach gdy media drastycznie ograniczają na swych łamach miejsce dla kultury, coraz mniej jest przestrzeni, w których ta krytyka mogłaby się ukazywać.

Na półmetku imprezy z czytelnikami spotkał się poeta, którego twórczość jest chyba najbliższa festiwalowemu hasłu: „Zaczynając od moich ulic”. Wojciech Wilczyk bowiem od lat na swoich fotografiach uwiecznia ulice polskich miast. To doświadczenie dokumentalizmu znalazło odbicie w jego wierszach. Tak jak fotograf podgląda otoczenie, podsłuchuje i rejestruje otaczającą go rzeczywistość. – Wiersze pomagają mi przełamać monopol obrazu – mówił wczoraj na spotkaniu z czytelnikami. Każde medium ma swoje braki, a te dwie sztuki dopełniają się wzajemnie. Bo przecież fotografia, nie może stawiać pytań, a poezja nigdy nie jest do końca realistyczna.

Tak jak Wilczyk patrzy na polskie ulice, tak organizatorzy festiwalu starają się zaglądać na ulice sąsiadów, zapraszając do Krakowa poetów również z nieodległych krajów. W tym roku reprezentują ich Austriaczka – Evelyn Schlag i Niemiec – Joachim Sartorius. Choć tę dwójkę łączy język, charakter ich wierszy jest całkowicie różny. O ile cielesne, wręcz naturalistyczne utwory Schlag wytyczają poezji nowe drogi, o tyle Sartorius jest „strażnikiem tradycji”. Muzeum Pergamońskie, grota w Lascaux, antyczny Rzym – to jego miejsca. Owidiusz, Diana, Platon – to bohaterowie jego wierszy, będących współczesnym wcieleniem klasycyzmu, zachętą zarówno do spojrzenia w przeszłość, jak i do nawiązania dialogu z innymi kulturami. – Dla mnie cel poezji to przede wszystkim piękno, cieszenie się słowami i utrzymywanie języka w dobrej kondycji – mówił wczoraj Sartorius, którego wiersze we własnym przekładzie przeczytał Ryszard Krynicki.

Poetycki dzień w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka zamknęło spotkanie z Martą Eloy Cichocką, w swej tematyce całkowicie odmienne od poprzednich rozmów za autorami. Cichocka mniej mówiła o swoim najnowszym tomie „Engramy”, a więcej o warsztacie, możliwości (a raczej niemożliwości) utrzymania się z pisania wierszy i o tym, jak trudno jest wygospodarować czas dla siebie i dla swojej twórczości, która dla niej często ma wręcz terapeutyczną wartość. – Poezja dała mi moc wpływania na rzeczywistość i radzenia sobie z bolesnymi doświadczeniami – mówiła wczoraj. – Czasem myślę o niej jak o ćmach, których się boje, ale które mogę przyszpilić do ściany i stworzyć z nich coś pięknego.

Wieczorem festiwalowa publiczność mogła wysłuchać Czytanek przed zachodem słońca w wykonaniu Juliusza Chrząstowskiego, spotkać się z Bridget Minamore w Cafe Szafe w ramach pasma OFF Miłosz, obejrzeć film „Tabu” poświęcony życiu Georga Trakla w Metaformie, albo oddać się lekturze wierszy gości Festiwalu Miłosza w zaciszu domowym, by zebrać siły na kolejny dzień.

Pałac Biskupa Erazma Ciołka rozbrzmiewa poetyckim wielogłosem – w drugim dniu Festiwalu Miłosza czytelnicy goście opowiadali skąd czerpią inspiracje w swojej twórczości.

Karol Maliszewski, nominowany do Paszportu Polityki, Nagrody Literackiej Nike i Śląskiego Wawrzynu Literackiego, wyznał wczoraj, że do jego rodzinnej Nowej Rudy ta poetycka sława nie do końca dociera. Docierają za to popkultura, slogany i reklama, z których buduje swoje utwory. „Cytowanie rzeczywistości to dla mnie sposób na walkę z lirycznym infantylizmem, na oczyszczanie języka” – opowiadał czytelnikom. „ Slogany są zresztą niesłychanie płodne poetycko. Widzę czasem baner z napisem „wyprzedaż plenerów” albo drogowskaz „tartak – Wyrazów” i myślę sobie, że ci copywriterzy to całkiem nieźli poeci. Ten udręczony głos telemarketerów albo paseczki z informacjami sunące po ekranie telewizora, to wszystko aż się prosi o zbudowanie haiku”.

„Zranienia drzew” – to określenie pewnie też przypadłoby Maliszewskiemu do gustu. To nazwa problemu, który na co dzień bada botaniczka, Urszula Zajączkowska. Jednak przyroda to tylko jeden z jej zawodów, drugim jest poezja, którą Zajączkowska traktuje jako alternatywną drogę do poznawania i opisywania natury. „Im dalej brnę w naukę, tym wyraźniej widzę, jak wiele rzeczy wciąż pozostaje niezbadane” – mówiła wczoraj swoim czytelnikom. – „Do ich scharakteryzowania najłatwiej użyć fizyki – jeden wzór, jedna linijka i już mamy definicję źdźbła trawy. Jednak kto kiedykolwiek widział łodygi drgające na wietrze, wie że jest to coś nie do opisania. I wtedy z pomocą przychodzą wiersze”.

O naukę ociera się też poezja Linn Hansén. Szwedka, wbrew obiegowej opinii o skandynawskiej literaturze, nie zajmuje się kryminałami, ale historią. To graniczące z obsesją zainteresowanie przejawia się m.in. w szkolnych pytaniach: Kim był hoplita? Kiedy wynaleziono koło? Co zdecydowało o sukcesie pieniądza?, które obficie cytuje w swoich wierszach. „Dla mnie historia to coś, co legitymizuje nasze działania. Kiedy chcemy opisać zawiły problem mówimy: To długa historia” – tłumaczyła Hansén czytelnikom. „Historia to też klucz, do którego sięgamy, gdy chcemy dowiedzieć się jacy jesteśmy i dlaczego staliśmy się właśnie takimi”.

Od szkolnych pytań w rodzaju „co jest sensem tego wiersza?” uwolnił za to czytelników Robert Pinsky. Ten amerykański poeta w trakcie spotkania z czytelnikami wyznał wprost, że swoje, uznawane przez krytykę za skomplikowane, pełne odwołań do europejskiego dziedzictwa wiersze, pisze dla przyjemności – tak własnej jak i odbiorców. „Kiedy gotuję dla kogoś obiad, nie oczekuję od niego analizy smaków i woni. Niech po prostu powie mi, że mu smakowało. I tak samo jest z poezją”. Pinsky na świecie znany jest nie tylko z tych pisanych dla przyjemności wierszy, ale również z przekładów poezji Miłosza. „Współpraca z Miłoszem byłą zaszczytem mojego życia” – wyznał wczoraj. „A co do tłumaczenia, to najlepszy sposób czytania. Czysta przyjemność. Ciekawe, czy zgodziliby się z tym uczestnicy rozpoczętych wczoraj warsztatów translatorskich”.

Drugi dzień festiwalu to też kolejne rozważania nad myślą przewodnią imprezy – czyli narcyzmem i indywidualizmem. O pojedynczości w epoce narcyzmu dyskutowali Roma Sendyka, Olga Drenda i Przemysław Czapliński. „Politycy mówią dziś ludziom: spójrzcie w lustro i zobaczcie, jacy jesteście doskonali, piękni, lepsi od innych” – mówił Przemysław Czapliński. Jak stwierdzili paneliści, trudno dziś mówić o konkretnej definicji narcyzmu. Pojęcie, które powszechnie utożsamia się z próżnością, tak naprawdę ma kilka znaczeń, począwszy od pozytywnych jakimi są troska o samego siebie czy praca nad kształtowaniem własnej osobowości, po negatywne z których najbardziej aktualnym jest nacjonalizm, rozumiany jako bezkrytyczne uwielbienie dla własnego kraju.

Poetycki dzień zakończyła teatralne premiera -Tomasz Cyz przeniósł utwory Miłosza na deski Teatru Nowego, reżyserując spektakl „Po wygnaniu”, który będzie można oglądać jeszcze przez dwa kolejne festiwalowe dni i w nadchodzącym sezonie teatralnym. Festiwalowa publiczność spotkała się również w Kolanku No.6 na międzynarodowym slamie poetyckim i w klubie festiwalowym Metaforma, w której Pinsky prezentował filmy ze swojego projektu „Favorite Poem”. Poetycko było też w Massolicie na premierze najnowszego numeru WIDMA. Najmłodsi zaś, nico rozbrykani po porannych „ćwiczeniach z niezgody” prowadzonych przez Agnieszkę Wolny- Hamkało, dzień pożegnali czytankami z udziałem Krzysztofa Piątkowskiego.

10 czerwca, godz. 17:00 

Spacer śladami Czesława Miłosza z Andrzejem Franaszkiem

Spacer śladami Czesława Miłosza skupiał się będzie na poetyckiej odsłonie twórczości artysty. Odwiedzimy miejsca, w których mieszkał i tworzył, zwiedzimy także przestrzenie, które stały się dla niego źródłem inspiracji. Podczas spaceru będzie niepowtarzalna okazja wejścia do mieszkania Noblisty. Spacer poprowadzi Andrzej Franaszek, literaturoznawca, krytyk literacki i autor biografii Czesława Miłosza.

Aby wziąć udział w spacerze, koniecznie należy dokonać rezerwacji. Liczba miejsc jest ograniczona. Chętnych prosimy o wysłanie zgłoszenia drogą mailową na adres: spacery@miastoliteratury.pl.

Dlaczago warto pisać o zniszczonych butach syna? Czy przekwitanie to dobry temat na wiersz? I czy przyglądając się sobie można dostrzec uniwersalne prawdy? O tym rozmawiali wczoraj goście pierwszego dnia 6. Festiwalu Miłosza.

„Zaczynając od moich ulic” – pod takim hasłem odbywa się tegoroczna edycja Festiwalu Miłosza. Organizatorzy imprezy literacką podróż zaczęli od ulic najbliższych, położonych zaraz za południową granicą. Bohaterem pierwszego festiwalowego spotkania był bowiem Czech – Petr Hruška. Krytycy o jego wierszach, stworzonych z fragmentów codziennych rozmów, zapisków i e‑maili, piszą że są surowe i naturalistyczne. On sam mówi, że dla niego są przede wszystkim sposobem na oswajanie świata i kluczem do jego tajemnic. „Są poeci, którzy potrafią pisać o dużych sprawach. Ja tego nie umiem. Nie wiem, jak pisać o polityce, wojnie, czy kryzysie, piszę więc o zniszczonych butach mojego syna” – mówił poeta podczas wczorajszego spotkania. „Jestem jednak przekonany, że jeśli pisze się dobrze, a jednocześnie uważnie przygląda się samemu sobie, można dotrzeć do sfer uniwersalnych, bliskich każdemu człowiekowi”.

Do jeszcze głębszych warstw prywatności w swojej poezji sięga Antjie Krog. Ta pochodząca z RPA poetka pierwszy utwór opublikowała będąc w liceum i od razu wywołała skandal mocnym sprzeciwem wobec polityki apartheidu. Dziś Krog ma 65 lat i nie przestaje szokować. Pisze m.in. o tych aspektach fizyczności kobiet, które powszechnie są uważane za wstydliwe: przekwitaniu, przemijaniu urody, niedołęstwie. „Temat kobiecości od wieków jest pomijany przez mężczyzn – poetów. Miłość, śmierć, religia – oto, co jest dla nich ważne” – mówiła Krog podczas spotkania z czytelnikami. „Kobiety, nawet gdy podejmują te tematy, piszą o nich w zupełnie inny sposób, osadzając wielkie problemy w ludzkiej skali”.

Słowa poetów zostały dopełnione przez refleksje teoretyków. W czasie debaty „Czy możliwe są jeszcze języki intymne?” Dorota Kozicka, Zbigniew Mikołejko i Zbigniew Libera zastanawiali się, jaką rolę pełni dzisiaj intymność. Dla Kozickiej jest ona dziś towarem – o czym świadczą świetnie sprzedające się biografie gwiazd, moda na coaching czy poradniki psychologiczne, dla Mikołejki – sferą, która pozwala oswoić świat, dla Libiery zaś fizycznością, tym co dzieje się za zamkniętymi drzwiami łazienek i sypialni.

Szerszą perspektywę festiwalowym rozważaniom nadał prof. Tadeusz Sławek, który w wykładzie Miłosz Lecture zinterpretował hasło przewodnie tegorocznej edycji. Profesor zwrócił uwagę, że ulicą Miłosza, który przedstawiał się jako „dziedzic gotyckich katedr i barokowych kościołów”, była po prostu Europa. Może więc „Zaczynając od moich ulic” w zamyśle poety jest zachętą do refleksji nad kondycją i kierunkami rozwoju naszego kontynentu?

Pierwszy dzień festiwalu to nie tylko wykłady i spotkania, ale również zajęcia praktyczne. Najmłodsi, pod okiem Anny Kaszuby-Dębskiej uczyli się wczoraj typografii. Starszym zaś Justyna Sobolewska i Michał Nogaś od rana wyjaśniali zawiłości (tak ekonomiczne i formalne, jak i towarzyskie) zawodu krytyka literackiego.

Na dobranoc najmłodsi wysłuchali Czytanek przed zachodem słońca, w wykonaniu prezydenta Jacka Majchrowskiego. Starsi zaś mogli zakończyć dzień poetyckim performansem w Cafe Szafe i koncertem zespołu Julia i Nieprzyjemni, na którym artyści premierowo wyśpiewali utwory z płyty „Wojaczek”.

Wpisz szukaną frazę: