fbpx

Odmieniam swoje życie w czasie teraźniejszym – wyznał Claudio Magris. Spotkanie z nim, podobnie jak i rozmowa z Taharem Ben Jellounem o języku oraz dyskusja o Kronosie, zgromadziły tłumy. Festiwal Conrada w Krakowie to wydarzenie, na którym trzeba być.

Podczas wieczornego spotkania w Międzynarodowym Centrum Kultury Claudio Magris rozmawiał z Grzegorzem Jankowiczem o sprawach zasadniczych: tożsamości, pochodzeniu, literaturze. Mówił między innymi o tym, że w pewnym momencie po prostu „musiał” opuścić swój rodzinny Triest – nie tylko z tego powodu, że przenosił się właśnie na studia do Turynu. Triest wywołuje w autorze Mikrokosmosów i Dunaja wciąż żywe emocje, choć – jak powiedział sam Magris – nie miałem z tym miastem tak edypicznej relacji jak Kafka z Pragą. Do domu i rodziny raz na jakiś czas trzeba jednak wracać. Kiedy się go opuszcza, nie wolno o nim zapominać – mówił pisarz.

Pytany o sens literatury Magris odpowiadał: – Jest literatura taka, która zachwyca się światem i która pokazuje jego horror, taka, która szuka sensu życia i taka, która staje twarzą w twarz z brakiem sensu. Dopytywany o stosunek do przeszłości odpowiadał natomiast, że nie należy przesadzać z nostalgią. – Odmieniam życie zawsze w czasie teraźniejszym – stwierdzał. Wśród wielu poruszanych podczas wieczornej rozmowy wątków ciekawym był również ten dotyczący kultury. Pytany przez Jankowicza o to, gdzie szukać kulturowego impulsu i paliwa energetycznego dla współczesnego świata europejskiego, Magris przypominał, że kultura to nie tylko literatura, rzeźba czy muzyka. – Kultura to sposób na życie. To nie tylko umiejętność napisania ładnej książki, ale przede wszystkim sztuka myślenia krytycznego – mówił pisarz.

Bezpośrednio przed rozmową z Magrisem w Pałacu pod Baranami dyskutowano o Kronosie Gombrowicza. Wydany przed kilkoma miesiącami niepublikowany tom zapisków autora Ferdydurke, w solidnej oprawie filologicznej, spotkał się wówczas z negatywnym odbiorem wielu czytelników. Uczestnicy festiwalowego panelu, Jerzy Franczak, prof. Michał Paweł Markowski i prof. Ryszard Koziołek – w obecności Rity Gombrowicz – zgodzili się jednak, że wydanie tego tekstu było dobrym pomysłem. – To, co inni robią z Kronosem jest często ciekawsze od samego Kronosa – komentował krytyczną burzę wokół tomu Grombrowicza Jerzy Franczak. – Kronos, moim zdaniem, spełnia podobną funkcję w życiu Gombrowicza, co Baltazar w życiu Mrożka. Pozwala zrekonstruować przeszłość – stwierdzał prof. Ryszard Koziołek. Natomiast prof. Michał Paweł Markowski żałował, że do Kronosa nie został sporządzony indeks tematyczny. – Przekonalibyśmy się, że „nuda”, „pustka” i „nicość” są najczęściej pojawiającymi się tam słowami.

Słowa – te pojedyncze i świdrujące w głowie oraz wyobraźni – były jednym z tematów spotkania z Taharem Ben Jellounem. I tu – podobnie jak na spotkaniu z Magrisem czy dyskusji o Kronosie – publiczność nie zawiodła. Nagrodą dla licznie przybyłych była interesująca rozmowa, którą z Ben Jellounem prowadziła Małgorzata Szczurek. Pytała go między innymi o wybór języka: dlaczego nie arabski tylko francuski? – Na początku mogłem pisać w jednym i drugim – mówił Ben Jelloun. – Trzeba byłoby być Beckettem, żeby pisać w dwóch językach. Ja wybrałem francuski. Tu znalazłem wyswobodzenie. Jednym z ciekawych wątków, sprowokowanych pytaniem ze strony publiczności, była próba odniesienia się do sytuacji współczesnego Maroka. – My mówimy wprost o schizofrenii – mówił pisarz. – Wielu w piątek wieczorem w odpowiednich strojach udaje się do meczetu, by następnego dnia spożywać zabroniony alkohol.

Przed spotkaniem z Ben Jellounem festiwalowy dzień upłynął między innymi na dyskusji o reporterze ekstremalnym. Uczestniczyli w niej korespondent wojenny Andrzej Meller oraz podróżnik Mariusz Wilk. Autorów – każdy z nich dzielił się na swój sposób innym doświadczeniem – prowadził Michał Olszewski.

Wczesnym popołudniem z Piotrem Pazińskim o pamięci pokoleniowej rozmawiał Andrzej Skrendo. Dyskusja była niejako wstępem do kolejnego spotkania – o pokoleniach. Prowadził je Cezary Michalski, a wzięli w nim udział Jan Burzyński, Michał Sutowski, Maciej Urbanowski i Seweryn Blumsztajn.

Otwarto również wczoraj dwie wystawy. Pierwszą, Nicolasa Presla, w Artece Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie. Do jej obejrzenia zachęcamy wszystkich miłośników dobrego komiksu. Drugi wernisaż odbył się w Bunkrze Sztuki, a jego bohaterem był Bohdan Butenko – śmiało można powiedzieć: legenda polskiej grafiki. Wystawa prac Mistrza jest czynna do 10 listopada – po prostu trzeba ją zobaczyć.

Dzisiaj na festiwalu: na początek, o godz. 10.00 – Lekcja czytania z… Piotrem Pazińskim, a o godz. 12.00 – Iran: możliwość literatury, czyli spotkanie z Huszangiem Asadim. O godz. 14.00 – dyskusja Od literatury do litery z udziałem Krzysztofa Bartnickiego, Jerzego Jarniewicza i Magdy Heydel, a o godz. 16.00 dwa wydarzenia: w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK- wykład W.J.T. Mitchella – wybitnego profesora anglistyki i historii sztuki na Uniwersytecie Chicagowskim, a w Pałacu Pod Baranami – spotkanie z Timothym D. Snyderem o prozie Josepha Conrada widzianej oczami amerykańskiego historyka. O godz. 16.30 wyczekiwane przez publiczność spotkanie z królową skandynawskich kryminałów Åsą Larsson, o godz. 18.30 – spotkanie z braćmi Quay, a o godz. 20.30 – spotkanie z Ceesem Nooteboomem. Z kolei o godz. 19.00 zapraszamy do siedziby Radia Kraków (al. Słowackiego 22) na słuchowisko Radio za żelazną kurtyną z udziałem Anne Applebaum. Miłośników kina zapraszamy natomiast do Kina Pod Baranami na trzeci wieczór z twórczością braci Quay. Początek o godz. 21.30.

Muzeum Narodowe w Krakowie oraz Fundacja Wisławy Szymborskiej zapraszają od października na cykl spotkań z osobami, które znały Wisławę Szymborską.

29 października zapraszamy na spotkanie z Bronisławem Majem, który opowie m. in. o słynnych loteryjkach, o specyficznym poczuciu humoru Poetki, o tym jak „tragedia sztokholmska” wpłynęła na jej życie, a także o życiu literackim Krakowa oraz ostatnio wydanej książce Błysk rewolwru, zbierającej twórczość niepoważną Poetki, do której Bronisław Maj napisał żartobliwy „komentarz naukowy”.

Spotkanie odbędzie się w Kamienicy Szołayskich – Oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie (plac Szczepański 9) w sali multimedialnej o godz. 18.00.

Spotkanie poprowadzi Maciej Miłkowski.

Ci, którzy nie będą mogli pojawić się na spotkaniu, relację z niego będą mogli obejrzeć na stronie internetowej Fundacji i Muzeum.

Zarówno w życiu i w poezji potrafiła połączyć dwie zdawałoby się nie do pogodzenia cechy. Z jednej strony przypominała małą dziewczynę, naiwnie, cudownie, pierwotnie zachwyconą światem, a z drugiej strony jednocześnie była surowym mędrcem pozbawionym złudzeń co do sensu, co do celu naszej tutaj ludzkiej przygody.
(Bronisław Maj o Wisławie Szymborskiej)

Bronisław Maj – poeta, eseista i tłumacz. Jest doktorem nauk humanistycznych, pracuje w Instytucie Filologii Polskiej UJ. Autor książki o poecie Tadeuszu Gajcym. Laureat kilku prestiżowych nagród, między innymi Fundacji Kościelskich. Był bliskim przyjacielem Wisławy Szymborskiej. Mieszka w Krakowie.

 

Fot. Jakub Ociepa

Znakomite postaci życia literackiego w jednym, niespełna sześciominutowym filmie – to trzeba zobaczyć! Przed Państwem specjalna produkcja miasta Kraków i Krakowskiego Biura Festiwalowego, stworzona z okazji otrzymania przez Kraków tytułu Miasta Literatury UNESCO.

Przypominamy, że 21 października– po trzech latach starań – Kraków oficjalnie ogłoszono Miastem Literatury UNESCO. Jesteśmy siódmym miastem na świecie noszącym ten zaszczytny tytuł (obok Edynburga, Melbourne, Iowa City, Dublina, Reykjaviku i Norwich).

 

 

Za pomoc w realizacji filmu dziękujemy władzom Uniwersytetu Jagiellońskiego i dyrekcji Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Maius.

Do gorącej dyskusji o tym, jak uprawiać dzisiaj humanistykę, doszło podczas spotkania wokół nowej książki prof. Michała Pawła Markowskiego. Emocjonujących momentów podczas kolejnego dnia 5. Festiwalu Conrada było zresztą więcej.

Najnowsza książka prof. Michała Pawła Markowskiego nosi tytuł Polityka wrażliwości. Wprowadzenie do humanistyki.  Jej punktem wyjścia jest pytanie, które 40 lat temu zadała Maria Janion. Brzmiało ono wówczas: „jak uprawiać humanistykę w drugiej połowie wieku XX?”. Dziś ta kwestia skłania do refleksji na temat kondycji uniwersytetu i humanistyki w epoce postliberalnej.

Trzy główne tezy książki Markowskiego opierają się na twierdzeniach, że: po pierwsze – humanistyka nie powinna konkurować z naukami ścisłymi, po drugie – jej zadaniem powinno być rozwijanie dyskursywnej wrażliwości, a po trzecie – humanistyka powinna mieć na celu uwypuklenie egzystencjalnego zakorzenienia badań nad kulturą. Przywołanie tych twierdzeń było wczoraj, podczas spotkania w Pałacu Pod Baranami, jak wsadzenie kija w mrowisko. Dyskusja sprowokowana przez książkę Markowskiego toczyła się wokół odnalezienia  tożsamości współczesnej akademii. Pojawiły się więc głosy o uniwersytecie. – Akademia bez humanistyki nie ma sensu. Wyrzucenie jej poza akademię i oddzielenie się w ten sposób od nauki jest niekorzystne – komentował prof. Krzysztof Kłosiński. Były też próby odnalezienia właściwego miejsca dla humanistyki w systemie społecznym. – Nadprodukcja humanistów rodzi rewolucję. Dlatego na przykład Thatcher kiedyś, a teraz Cameron, zamykają kolejne kierunki humanistyczne na uniwersytetach – mówiła prof. Agata Bielik-Robson. Natomiast prof. Michał Paweł Markowski, komentując kwestię relacji humanistyka- nauki przyrodnicze, stwierdzał: Dialog jest tu absurdalny. Każdy walczy o to, by być we własnym świecie. Jesteśmy w potwornym impasie i nie mamy siły, by rozmawiać z innymi.

Ale rozmowy z innymi, mimo wszystko, w praktyce się udają. Festiwal Conrada, o czym zresztą też mówił prof. Markowski – dyrektor artystyczny wydarzenia, jest przestrzenią, która umożliwia rozmowę. I do niej prowokuje.

Na spotkaniu z Sylwią Chutnik, Kają Malanowską i Zośką Papużanką kategorią kontrowersyjną była płeć. I to nie dlatego, że – akurat tak się złożyło – wszystkie trzy autorki, których książki z charakterystycznym dla siebie rozmachem omawiał prof. Przemysław Czapliński, są kobietami. Chodziło o to, że płeć jako taka stanowi kulturowy problem, a tzw. „proza feministyczna” bywa poręcznym i wygodnym workiem, do którego łatwo wszystko wrzucić.

Bardzo ciekawie w tym kontekście wypadło spotkanie z Janem Polkowskim. Poeta tym razem wystąpił w roli prozaika i komentatora języka. Jego książka Ślady krwi, wydana kilka miesięcy temu prowokowała do rozmaitych pytań, które zadawał autorowi prof. Krzysztof Koehler. – Poezja jest sercem języka. Sprawia, że język zachowuje wewnętrzną siłę i niepodległość. Jak powiada Brodski: narody, które nie czytają poezji, mogą stać się łatwym łupem demagoga – stwierdzał Polkowski, dodając: – Język polski jest niezwykle zmysłowy i bliski naturze. Współbrzmi z muzyką świata. Proszę to sprawdzić, zestawiając rozmaite słowa w różnych językach. Dopytywany o głównego bohatera swojej książki Polkowski wyraził podszyte lekką ironią powątpiewanie, by człowiek jako taki chciał odpowiadać na pytanie o swoją tożsamość. – Jestem sceptyczny co do twierdzenia, że każdy wie, kim jest. Większość ludzi tego nie wie. Niektórzy nawet spychają tę wiedzę. A życie człowieka jest wewnętrznym dialogiem prowadzonym na tle dialogu ze światem.

Niemal równolegle do rozmowy z Polkowskim w sali obok – taka natura tego festiwalu, że w różnych miejscach odbywają się równocześnie różne rozmowy – toczyła się dyskusja, w której głównym bohaterem był Kawafis. Uczestniczył w niej m.in. Ireneusz Kania – znakomity tłumacz, który wydał niedawno tom Kawafisowych wierszy, w swoim przekładzie oczywiście.

Dzisiaj na festiwalu: na początek, o godz. 10.00 – Lekcja czytania z … Agnieszką Taborską, w samo południe – Mariusz Wilk i Andrzej Meller będą rozmawiać o istocie reporterskiego powołania, a o godz. 14.00 Andrzej Skrendo porozmawia z Piotrem Pazińskim m.in. o tym jak być ostatnim w łańcuchu pokoleń. O godz. 15.00 – interesująca dyskusja o kategorii „pokoleń” z udziałem Jana Burzyńskiego, Michała Sutowskiego, Macieja Urbanowskiego, Seweryna Blumsztajna i Cezarego Michalskiego. Godzinę później (od godz. 16.00) spotkanie z Taharem Ben Jellounem, a o godz. 18.00 – w Pałacu Pod Baranami Gombrowicz bez znieczulenia (dyskusja z udziałem Jerzego Franczaka, Ryszarda Koziołka, prof. Michała Pawła Markowskiego i gościa specjalnego – Rity Gombrowicz), a w Artetece Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej – wernisaż wystawy Syn swojego ojca i spotkanie z Nicolasem Preslem. O godz. 19.30 w Bunkrze Sztuki wernisaż wystawy Bohdana Butenko Książkę robi się jak sweter, a  o godz. 20.00 wyczekiwane przez festiwalową publiczność spotkanie z Claudio Magrisem w Międzynarodowym Centrum Kultury.

Czy architektura może generować melancholię? Oczywiście. Zwłaszcza, gdy temat ten pojawia się w rozmowie pomiędzy Filipem Springerem a Markiem Bieńczykiem. Spotkanie poświęcone przestrzeni, obok wykładu o literaturze irańskiej czy opowieści urzędników po pracy, to kolejne ciekawe wydarzenia Festiwalu Conrada.

Wymiana zdań między Markiem Bieńczykiem, eseistą i pisarzem, tropicielem melancholii a Filipem Springerem, archeologiem i fotografem, który poświęcił kilka książek polskiej architekturze nowoczesnej, musiała być magnetyzująca. Dlatego wieczorem w Pałacu pod Baranami pojawiły się tłumy. Przyjść warto było, bo choć podróż zaczęła się na warszawskim Grochowie, to sięgała o wiele dalej i to nie tylko w geograficznym sensie. – Piękne niebezpieczeństwo tych książek polega na tym, że zapominamy o życiu – komplementował prace Springera moderujący rozmowę Ryszard Koziołek. – Mnie polska architektura powojenna interesuje o tyle, o ile daje odpowiedzi na pytanie na to, co się dzieje w naszej przestrzeni dzisiaj – mówił Springer. Autor Miedzianki, Źle urodzonych oraz Wanny z kolumnadą nie jest specjalnie zachwycony współczesną architekturą w Polsce. – To, co się obecnie buduje, musi mieć element „wow”. Ma wyglądać albo niesamowicie, albo być bardzo drogie. Przestrzeń jest hałaśliwa, nie ma miejsca na ciszę – mówił. Marek Bieńczyk nie musiał długo szukać na mapie swojej pamięci miejsca, które wywołuje u niego melancholię. Wskazał na jeden z barów mlecznych w Warszawie. Zdarzało mu się tam chodzić wraz z Marią Janion. – To było królewskie doświadczenie. Szczególne i nacechowane emocjami – wyznał eseista.

O zupełnie innych doświadczeniach mówił Mostafa Zamaninija. Pisarz gości w Krakowie na zaproszenie władz miasta w ramach programu ICORN pomagającego pisarzom-uchodźcom. Jest wybitnym znawcą kultury irańskiej, pisarzem i wydawcą, prześladowanym w swoim kraju. Pod Wawel przyjechał, by odpocząć, ale też – co udowodnił na wczorajszym spotkaniu – po to, by opowiedzieć o tym, czy i jak w Iranie jest możliwa literatura.

Ciekawym spotkaniem była popołudniowa rozmowa, jaką Grzegorz Wysocki prowadził z Wojciechem Kłosowskim i Pawłem Potoroczynem. Dyskusja odbywała się pod hasłem Urzędnik po pracy i była aluzją do tego, że zaproszeni autorzy na co dzień zajmują się urzędowaniem, a ściślej zarządzaniem kulturą. Wydane przez nich książki – Nauczyciel Sztuki Kłosowskiego oraz Ludzka rzecz Potoroczyna – można traktować więc jako pewnego rodzaju odskocznie od zwykłego dnia pracy. – Zanim zaniosłem manuskrypt do wydawcy, odchudziłem go o połowę. Całość pisałem trzynaście lat, odchudzanie trwało w sumie pięć – wyliczał Potoroczyn, zdradzając przy okazji kulisy warsztatu. – Codziennie wstaję o 5.30, niezależnie od tego, co robię wieczór wcześniej. Wtedy też zaczynałem pracę nad książką. Zarówno Potoroczyn, jak i Kłosowski na swój sposób zaprzyjaźniali się ze swoimi bohaterami, co automatycznie – jak zgodnie przyznali autorzy – rozwijało osobowość nie tylko twórczą. – Trzeba się zdobyć na odwagę i żyć swoją postacią. To uczy empatii – mówił Kłosowski. – Ja swoje postaci polubiłem, byłem dla nich tolerancyjny, chociaż myślałem o takiej fikcji, w której dolna granica prawdy spotyka się z górną granicą prawdopodobieństwa – dystansował się do autobiograficznych pytań Potoroczyn.

Wczoraj na Festiwalu Conrada otwarto także wystawę Spiskowcy wyobraźni, na której można zobaczyć prace do książek Agnieszki Taborskiej autorstwa Seleny Kimball, Andrzeja Klimowskiego oraz Mieczysława Wasilewskiego. Surrealizm, przypomnijmy, to jeden z ważnych wątków festiwalowych. Natknąć się na niego można – dosłownie – nawet na korytarzach Centrum Festiwalowego w Pałacu pod Baranami, gdzie odbywa się większość imprez.

Podczas Festiwalu Conrada, jak co roku, organizowane jest również pasmo filmowe. Tym razem obok cyklu z filmami braci Quay ważnym tematem jest kino irańskie. Mostafa Zamaninija, wygłaszając prelekcję przed wczorajszym pokazem Przeszłości w reżyserii Asghara Farhadiego, przekonywał, że twórczość irańskiego filmowca bliska jest temu, co robił Polański czy Bergman. – Akcje i reakcje toczą się nie tyle na zewnątrz, ale we wnętrzu bohaterów – mówił. – Innym ważnym tematem Farhadiego jest zagubienie. Ludzie w filmach reżysera są niby obok siebie, a jednocześnie są bardzo oddaleni i nie umieją ze sobą rozmawiać.

Środa na festiwalu zapowiada się smakowicie. O godz. 10.00 – Lekcja czytania z… Ryszardem Koziołkiem. Godzinę później, w Artetece Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie rozpoczną się warsztaty kreatywnego pisania dla osób starszych (potrwają do godz. 15.00 i poprowadzą je Katarzyna Kubisiowska oraz Łukasz Wojtysko). O godz. 11.30 rozpocznie się trzygodzinne pasmo Literatura na styku. Kwadrans przed godz. 15.00 rozpocznie się spotkanie z Sylwią Chutnik, Kają Malanowską i Zośką Papużanką, które poprowadzi Przemysław Czapliński, a o godz. 16.00 w rozmowie o Kawafisie głos zabiorą Marcin Baran, Michał Bzinkowski, Ireneusz Kania. Od godz. 19.00 w dyskusji o tym, jak uprawiać humanistykę dziś, uczestniczyć będą prof. Michał Paweł Markowski, Agata Bielik-Robson, Krzysztof Kłosiński i Lech Witkowski. Na zakończenie trzeciego dnia festiwalu: od godz. 21.00 – Nocne czytanie w Cafe Szafe, a od godz. 21.30 w Kinie Pod Baranami – drugi wieczór z filmami braci Quay.

Potwierdzenie informacji o tym, że Kraków oficjalnie dostał się do ekskluzywnego grona Miast Literatury UNESCO, a także spotkania z Joanną Bator i Peterem Sloterdijkiem to bez wątpienia najważniejsze wydarzenia pierwszego dnia 5. edycji Festiwalu Conrada.

Wysłany z Paryża i datowany na 18 października 2013 roku list od Francesco Bandarina – zastępcy dyrektor generalnej UNESCO, nie pozostawia wątpliwości. Po trzech latach starań i przygotowań Kraków dołączył do Sieci Miast Kreatywnych w dziedzinie literatury, jako siódme miasto na świecie noszące ten zaszczytny tytuł i pierwsze w tej części Europy. – Tytuł Miasta Literatury UNESCO otworzy nowe możliwości w pozyskiwaniu dodatkowych środków finansowych, wyznaczy też kierunek rozwoju literatury w mieście – mówiła podczas wczorajszego briefingu, na którym ogłoszono tę radosną wiadomość Magdalena Sroka, Zastępca Prezydenta Krakowa ds. Kultury i Promocji Miasta.

O tym, że Kraków jest w istocie miastem literatury, a literatura to medium doskonałe, głośno mówili od lat organizatorzy Festiwalu Conrada. – Literatura pośredniczy między czytelnikami, pisarzami, a jednocześnie różnymi światami – wyjaśniał ideę tegorocznej edycji festiwalu jego dyrektor artystyczny prof. Michał Paweł Markowski. – Kraków staje się miastem globalnym. Żyje pytaniami, jakie zadawane są w różnych miejscach ziemi – dodawał.

Bo i z różnych miejsc na ziemi przybyli tegoroczni goście festiwalowi. Podczas wczorajszej konferencji prasowej inaugurującej festiwal Grzegorz Jankowicz, dyrektor wykonawczy festiwalu, zachęcał do spotkań z braćmi Quay, dla których literatura jest „czymś w rodzaju trampoliny”, przypominał o spotkaniu z wybitnym włoskim pisarzem, eseistą i tłumaczem Claudio Magrisem oraz murowanym kandydatem do literackiego Nobla Ceesem Nooteboomem. Zapraszał też na spotkanie z Kiran Desai i Sławomirem Zubrzyckim. Ten ostatni to wirtuoz violi organisty – instrumentu wymyślonego i zaprojektowanego przez Leonarda da Vinci. Samemu Zubrzyckiemu udało się zbudować violę dopiero kilka lat temu. Autor rekonstrukcji zaprezentował jej brzmienie wczoraj wieczorem podczas koncertu w kościele św. Piotra i Pawła.

Niezwykły, choć wykonany przy pomocy innego zapisu, koncert myśli i rekonstrukcji przeszłości dała wczoraj także Joanna Bator. Laureatka tegorocznej nagrody Nike za książkę Ciemno, prawie noc opowiadała m.in. skąd w jej życiu wzięła się Japonia i jak porzuciła mityczne – także dla jej pisarstwa – miasto Wałbrzych. – Gdy zrobiłam doktorat i przebywałam akurat w Nowym Jorku, kompletnie nie wiedziałam, co mam dalej robić – wyznała Bator. – Kiedyś, niemal przypadkiem, koleżanka przysłała formularz dotyczący stypendium w Japonii. Miałam jedną noc na napisanie projektu i znalezienie hosta. Zrobiłam to. Nad ranem posłałam aplikację. Wkrótce dowiedziałam się, że mam na dwa lata pojechać do obcego sobie kraju – mówiła pisarka, dodając: – Nigdy w swoim życiu nie byłam tak samotna jak tam.

Ale w tej samotności właśnie narodziła się Joanna Bator-pisarka. Laureatka Nike przyznała, że Piaskową Górę wysłała do wydawnictwa, podpisując się najpierw pseudonimem. Do wydania pod prawdziwym nazwiskiem przekonała ją Beata Stasińska, redaktor naczelna W.A.B., oficyny, w której ukazały się kolejne powieści Bator. Autorka Ciemno, prawie noc wyjaśniała, że Wałbrzych kojarzy jej się z miejscem strasznym i przerażającym, ale też takim, do którego wciąż chce się jechać, zwiedzać i oglądać. – Spędziłam tam 18 lat i wyjechałam nie oglądając się przez ramię. Nigdy tam nie wróciłam i pewnie nie wrócę. Ale kiedy piszę jakąkolwiek narrację, często pojawia się właśnie Wałbrzych.

Dla Bator ideałem powieści jest książka dwukodowa. W praktyce oznacza to taki tekst, który porywa dla samej opowieści, a jednocześnie zawiera w sobie drugie dno. Taki ideał realizuje jeden z ulubionych pisarzy Bator – Haruki Murakami. – Pisanie Ciemno, prawie noc zostawiło mnie spustoszoną na kilka miesięcy – powiedziała pisarka. – Zaczęłam tworzyć na nowo dopiero całkiem niedawno. W lipcu dokładnie przemówiła postać, która z czasem zaczęła płynąć. Chaos po Nike nie sprzyja jednak pracy twórczej – przyznała Bator.

O tym, co sprzyja, a co przeszkadza twórczości – szeroko pojętej, także filozoficznej – rozmawiali wieczorem prof. Michał Paweł Markowski i wybitny myśliciel Peter Sloterdijk. Spotkanie zaczęło się od komentarza do trzech punktów z biografii filozofa: doświadczenia indyjskiego, profesoriatu i pisania libretta do opery. Sloterdijk szczególnie żywo odniósł się do pierwszych dwóch, stwierdzając że na Wschód posłały go przeżycia lat 60. i 70., kiedy jako 20- i 30-kilkulatek fascynował się alternatywnymi ruchami, psychoterapią czy ekologią. – Mówimy więc o klasycznej podróży na Wschód Hessego przefiltrowanej przez doświadczenie hipisowskie – kwitował Markowski. Ale przepis na życie filozoficzne tylko pozornie wyglądał tak prosto. Rozmowa między filozofem a literaturoznawcą prędko zeszła na temat kluczowy dla całego festiwalu: medialność. Myśliciele przywoływali klasyczne i nowoczesne teorie medium i nawiązując do nich mówili m.in. o filozofie jako o tym, który reaguje na to, czym żyje społeczeństwo a jednocześnie o tym, który się opiera światu. Gęsty w przypisy dialog filozoficzny dotyczył także diagnozy medialnej współczesności. – Żyjemy w czasach rewolucji ikonicznej – mówił Sloterdijk, dodając: – Nie jesteśmy w stanie stwarzać odpowiednich związków i zależności. Filozof, na prośbę o komentarz do tezy McLuhana, wedle której „media są przedłużeniem nas samych””, nawiązał do teorii przedłużenia organów. Zgodnie z nią czołg jest przedłużeniem żołnierza, a but przedłuża stopę.

Dzisiaj na Festiwalu: o godz. 11.30 – Lekcja czytania z… Jerzym Franczakiem, o godz. 14.00 – Nie tak jak w raju czyli spotkanie z Agnieszką Taborską, a o godz. 16.00 w podróż Gdzieś dalej, gdzie indziej zabiorą nas Dariusz Czaja, Krzysztof Środa i Adam Wodnicki, a przewodzić im będzie Anna Arno. Godzinę później Agnieszka Taborska otworzy wystawę Spiskowcy wyobraźni w Galerii Szara Kamienica. Równocześnie zaplanowano spotkanie z Mostafą Zamaniniją – pisarzem, wydawcą i znawcą kultury irańskiej. O godz. 18.00 o Urzędniku po pracy rozmawiać będą Wojciech Kłosowski i Paweł Potoroczyn. A wieczorem, w fascynującą podróż podszytą melancholią, zabiorą nas Marek Bieńczyk, Filip Springer i Ryszard Koziołek. Coś dla siebie znajdą dzisiaj także miłośnicy filmu. Najpierw, o godz. 19.00 – Przeszłość w reż. Asghara Farhadiego, a o godz. 21.30 – pierwszy odcinek pasma filmowego poświęconego twórczości braci Quay. Na wydarzenia filmowe zaprasza Kino Pod Baranami.

Po trzech latach starań Kraków oficjalnie ogłoszono dzisiaj (21 października, poniedziałek) Miastem Literatury UNESCO. Jesteśmy siódmym miastem na świecie noszącym ten zaszczytny tytuł (obok Edynburga, Melbourne, Iowa City, Dublina, Reykjaviku i Norwich)!

Do rangi symbolu urasta fakt, że ta sensacyjna wiadomość – informacja o przyznaniu Krakowowi zaszczytnego tytułu – dociera do nas w końcu października, w dniu rozpoczęcia Festiwalu Conrada – jednego z największych wydarzeń literackich w tej części Europy – i w przeddzień rozpoczęcia odbywających się równolegle Targów Książki: święta polskich wydawców, od lat gromadzącego tłumy wiernych czytelników.

O prestiżu tego wyróżnienia świadczy choćby to, że grono Miast Literatury UNESCO jest jak do tej pory stosunkowo wąskie: przyznawany od 2004 roku tytuł otrzymywały dotąd duże ośrodki miejskie – Edynburg, Melbourne i Dublin – ale też mniejsze, jak historyczne brytyjskie Norwich czy tętniące przedsiębiorczością i znane ze stanowego uniwersytetu amerykańskie Iowa City. Kraków będzie drugim w tym ekskluzywnym gronie (obok Reykjavíku) miastem nieanglojęzycznym, i pierwszym w Europie kontynentalnej.

Jak to się stało?

By zostać Miastem Literatury UNESCO, kandydujący ośrodek musi spełniać szereg warunków, odnoszących się do jakości i różnorodności inicjatyw miejscowych wydawców, roli szeroko pojętej literatury w codziennym życiu mieszkańców, bogactwa festiwali i wydarzeń literackich, a także obfitości księgarni, bibliotek i innych instytucji związanych z książką i dbających o tę część cywilizacyjnego dorobku. Ważne jest również zaangażowanie mediów i tworzenie ambitnych programów rozwoju – wszystkie miasta mające „tematyczne” tytuły przyznawane przez UNESCO (jak Miasta Filmu, Miasta Muzyki czy Miasta Designu) tworzą światową Sieć Miast Kreatywnych (Creative Cities Network).

Krakowska aplikacja, której początki sięgają 2011 roku, uzyskała pozytywne opinie właśnie dzięki podkreśleniu harmonijnego współistnienia wszystkich tych elementów i zarysowaniu śmiałych planów na przyszłość. W wyniku ich realizacji Kraków ma stać się nie tylko skarbnicą dziedzictwa literatury, którym już przecież jest – to przecież tutaj 500 lat temu ukazały się pierwsze książki wydrukowane w języku polskim: Historyja umęczenia Pana naszego Jezusa Chrystusa (anonim., 1508) i Raj duszny (Biernat z Lublina, 1513) – ale i miastem, dla którego książka stanie się motorem rozwoju poprzez rozwój przemysłów kreatywnych i współpracę wszystkich środowisk związanych z literaturą: pisarzy, poetów, krytyków i naukowców, ale także księgarzy, wydawców, przedstawicieli mediów, firm IT i inwestorów. Pierwszy precedens dokonał się właśnie przy okazji tworzenia krakowskiej aplikacji: w tym procesie wzięło udział i zgodnie współpracowało kilkadziesiąt instytucji – państwowych i miejskich, prywatnych i pozarządowych – mających swoją siedzibę w Krakowie, zaś całość prac, podobnie jak wiele wydarzeń literackich w mieście, koordynowało Krakowskie Biuro Festiwalowe.

Dlaczego Kraków

Nasza duma z przyznanego Krakowowi tytułu Miasta Literatury UNESCO płynie ze świadomości wielowiekowej historii miasta – ale i bogactwa jego współczesnego życia kulturalnego. Kraków był i nadal jest istotnym centrum akademickim i intelektualnym Europy, kolebką języka i literatury, miastem pierwszych na polskich ziemiach skryptoriów, bibliotek i drukarni, miejscem powstawania arcydzieł literatury. Tu działali najwybitniejsi twórcy polskiego modernizmu: Stanisław Wyspiański, Stanisław Przybyszewski, Józef Mehoffer, ale też najsłynniejsi współcześni: Karol Wojtyła, Tadeusz Kantor, Stanisław Lem, Sławomir Mrożek czy Andrzej Wajda. To do Krakowa wrócił po wielu latach wygnania Czesław Miłosz (Nagroda Nobla 1980), zaś od wczesnego dzieciństwa aż do swojej śmierci w 2012 roku mieszkała tu Wisława Szymborska (Nobel 1996).

U stóp Wawelu powstały najbardziej prestiżowe w kraju wydawnictwa: działające od 1953 roku Wydawnictwo Literackie oraz Znak, powołany w 1959 roku jako niezależny instytut wydawniczy. Krakowskie zagłębie wydawnicze to także ekskluzywne i artystyczne oficyny, jak a5, Czarne, Ha!art, Otwarte, Karakter, liczne wydawnictwa dla dzieci oraz sieć dobrze prosperujących wydawnictw religijnych. Od Rynku Głównego po Kazimierz natykamy się na literackie kawiarnie (m.in. Bona, Matras Caffe, Czuły Barbarzyńca, Lokator), miejsca przyjazne czytaniu (Pod Globusem, Café Szafé, Gołębnik, Arteteka), historyczne biblioteki o unikalnych na światową skalę zbiorach (Biblioteka Jagiellońska, Biblioteka Czartoryskich, Biblioteka Naukowa PAU i PAN). W Krakowie odbywają się od lat kolegia tłumaczy, zjazdy humanistów i poetów, tu fundowane są stypendia pobytowe (przy czynnym udziale Willi Decjusza) i przyznawane literackie nagrody, z których najnowsza, najważniejsza i do tego rekordowo wysoka jest ustanowiona testamentem poetki Nagroda im. Wisławy Szymborskiej (za tomik poetycki opublikowany w języku polskim, przyznawana przez międzynarodowe jury). Kraków jest także siedzibą Instytutu Książki – narodowej instytucji zajmującej się promocją literatury polskiej w świecie (m.in. przyznaje prestiżową nagrodę Transatlantyk) i wspieraniem krajowych programów literackich.

Miasto pełne wydarzeń

Oprócz dwóch wielkich literackich festiwali, odnoszących się do światowej sławy polskich twórców: Festiwalu Conrada i Festiwalu Miłosza, w Krakowie odbywają się „czytanki dla najmłodszych”, spotkania fanów fantastyki i kryminału, przeglądy komiksu, literatury młodej i niezależnej, turnieje i konkursy poetyckie, popularne book swapy, akcje literackie w przestrzeni publicznej (widowiska plenerowe w ramach Nocy Poezji, akcja e-multipoetry, objazdowa biblioteka czy literackie murale), sesje naukowe poświęcone literaturze, slamy poetyckie w pubach i kawiarniach literackich, wystawy i akcje promujące czytelnictwo (Drugie życie książki, Wirtualna Biblioteka Wydawców). Tu realizowane są ambitne projekty popularyzatorskie jak Reading Małopolska czy portal Kraków Miasto Literatury, stanowiący dodatkowy efekt prac nad krakowską aplikacją do UNESCO. Tu odbywają się przyciągające tłumy zwiedzających Targi Książki, a od 2011 roku jedyne w Polsce Targi Książki dla dzieci.

***

Dzięki tytułowi Miasta Literatury UNESCO całe to bogactwo zyska nie tylko prestiż i uwagę świata. Wizje rozwoju, zarysowane już we wniosku aplikacyjnym, idą także w stronę nowych terenów eksploracji. Zakres tematów jest ogromny: od turystyki literackiej, poprzez tworzenie innowacyjnych miejsc związanych z literaturą, aż po wytyczanie nowych ścieżek jej współpracy z innymi dziedzinami twórczej aktywności – z filmem, nowymi mediami czy przemysłem gier. Kraków, historyczne miasto, w którym prężnie rozwijają się dziś najnowocześniejsze technologie, chce udowodnić – i pokazuje, że ma po temu stosowny potencjał – że nowy, cyfrowy świat nie musi stać w opozycji do starej, dobrej książki.

 

[Media Button]Zobacz wniosek aplikacyjny Krakowa.[/Media Button]

Na blisko 300 citylightach w największych polskich miastach znajdziecie najlepsze książki gości Festiwalu Conrada i Targów Książki w Krakowie. Skanujcie kody QR i pobierajcie ebooki! Więcej na: www.qr.miastoliteratury.pl.

Claudio Magris – prozaik, eseista, tłumacz i germanista, profesor współczesny literatury niemieckiej na Uniwersytecie w Trieście – już w czwartek (24 października) spotka się w Krakowie z czytelnikami. Ceniony na świecie naukowiec, z pochodzenia Włoch, publikuje regularnie na łamach najznakomitszych czasopism europejskich. Swoje teksty zamieszcza między innymi we włoskim Corriere della Sera, współpracuje także z Zeszytami Literackimi. Został uhonorowany wieloma prestiżowymi nagrodami, w tym: Erazma, Herdera, Vilencia. W 2009 roku otrzymał Nagrodę Pokojową Księgarzy Niemieckich, przyznawaną corocznie z okazji Targów Książki we Frankfurcie nad Menem. Na spotkanie z Claudio Magrisem zapraszamy o godz. 20.00 do Międzynarodowego Centrum Kultury (Rynek Główny 25). Poprowadzi je Grzegorz Jankowicz.

Po polsku ukazały się dotychczas następujące książki Magrisa: Dunaj (1990), Mikrokosmosy (2002), Inne morze (2004), Na oślep (2006), Domysły na temat pewnej szabli (2009), Itaka i dalej (2009), Podróż bez końca (2009), Głosy. Monologi (2010). Oprócz dwóch pierwszych, współtłumaczonych przez Annę Osmólską-Mętrak, wszystkie w znakomitym przekładzie Joanny Ugniewskiej.

Jako materia literackiej twórczości fascynuje go przede wszystkim Europa Środkowa, jako miejsce w którym mieszają się różne wpływy kulturowe. Jednym z przykładów takiej multikulturowości jest jego rodzinne miasto Triest, któremu poświęcił książkę Mikrokosmosy. Fascynuje go historia obserwowana z różnych perspektyw, miejsca w których mieszają się języki i tradycje. By uwypuklić tą różnorodność wykorzystuje różne gatunki, łącząc je w swoisty dziennik podróży.

Wpisz szukaną frazę: